piątek, 5 czerwca 2009

Dzieckiem być...

Niedawno był Dzień Dziecka.Nie miałam okazji prędzej pisać, ale chcę się czymś podzielić.
Wiecie, że zawsze chcę być dzieckiem? A raczej takie jak ono. Wiele o tym prędzej mówiono, że dzieci są czyste, niewinne, ufne, radosne, zawsze pełne nadziei itd. I, że dlatego są takie szczególne...To wszystko prawda. -Ale ja nie chcę o tym pisać,bo nie lubię dublować.A jest w nich jeszcze coś- co według mnie zasługuje na uwagę(a dotąd się nie spotkałam z żadnymi takimi spostrzeżeniami).

A mianowicie- Bycie dzieckiem- to nieznanie skutków wieży BABEL.

Czy nie zauważyliście (będąc np. na wyjeździe za granicą), że dzieci różnych narodowości świetnie się dogadują??

One mówią po prostu uniwersalnym językiem gestów i uśmiechu.

Będąc na nartach w Czechach widziałam może 3-latka. Ślizgał się na "jabłuszku"(był to wnuk sąsiada mojego gospodarza czyt. był Czechem).
Chwilę mu się przyglądałam. Gdy to spostrzegł, zaczął gaworzyć i tak wszystko pokazywać, że wiedziałam już- co tu właściwie robi, po co to robi i co czuje...
Potem zaczął się bawić z innym maluchem z Polski- dogadywali się świetnie...
a Rodzice tylko spoglądali po sobie i patrzeli czy coś się nie stanie ich pociechom - nie zamieniając słowa...

Gdy schodziłam ze stoku "mój maluch" pożegnał mnie i zaczął machać na pożegnanie.

Dlaczego chcę być jak dziecko?- spytacie mnie może- przecież wiadomo, że ani tak muszę znać języki obce (zabawa to co innego niż praca)...

- chcę być dzieckiem- bo one, gdy się razem bawią, nie znając bariery języka- nie oceniają innych tylko dlatego, że mówią troszkę inaczej...
- chcę być dzieckiem- bo one nie boją się nigdy podejść i zacząć dobrą zabawę z innym dzieckiem mimo dzielących je różnic...

To dlatego wspomniana wyżej wieża ich nie przerasta.;D

Co myślicie?