niedziela, 27 maja 2012

Motyw porcelanowej lalki

Jakiś czas temu wybrałam się ze znajomymi do kina, na kolejny  nietuzinkowy film.
Nie ma to jak połączenie reżyserii Tima Burtona z grą Johnnego Depp`a i Heleny Bonhdam Carter!
Jak to u Tima bywa nie wszystko jest lekkie i zabawne. A raczej pod płaszczykiem lekkości i strawności przekazuje ważkie tematy i symbole. Ot, taka zabawa formą.
Mnie najbardziej w tym filmie urzekła metafora Mefistofelesa naszych czasów i ukazanie na tym tle antyreklamy pewnej "sieciówki" branży spożywczej oraz motyw rozbicia się w drobny maczek pozornego ideału piękna, tu reprezentowanego przez pociągająco piękną, zmysłową, pewną siebie i niby to szaleńczo zakochaną w pewnym facecie  bizneswomen.

Co jeszcze zasługuje na uwagę? Oprócz czarnego humoru? ( To nie jest śmieszny film! :P)- nieee, wcale ;P
Film ukazuje pewne fakty do czego dążą ludzie. Jedni do kariery (po trupach dosłownie), inni do bycia "kimś" zawsze i wszędzie- do zapewnienia sobie nieśmiertelności, a inni po prostu do normalności, zwykłości rzekłbyś nawet szarości ;). No i wielki plus za przesłanie, że mimo sporych różnic rodzina zawsze powinna 3mać się razem. Brawo Collinsowie pobiliście Cullenów w przedbiegach ;P

Ps. Hmm...No i pokrzepia fakt, że nie każdy facet patrzy tylko i wyłącznie na "opakowanie" kobiety ale również na to co sobą reprezentuje. Jednak normalność i delikatność też są w cenie ;*

niedziela, 20 maja 2012

Juwe

Starzeję się. To niezaprzeczalny fakt.
Dacie wiarę, że wczoraj- a chyba raczej już dzisiaj- byłam na ostatnich w swoim życiu Juwenaliach?
Gdzie podziało się te 5 lat?
Hmmm, ciekawe ;P
Ostatnie juwenalia kiedy jestem studentką. Hehe i  po raz pierwszy byłam na nich mając (daj Bóg) sesję za sobą!
Generalnie chyba impreza chodzi trochę na psy...
Sprawdzanie legitek przy wejściu, żetony na wszystko, zespoły takie se (no ok w pt nie mogłam iść bo się uczyłam,a wczoraj na Hey nie zdążyliśmy :( ) i uciech wiary, że dostali z piany (co w tym takiego niezwykłego?)
No ale jakaś nutka nostalgii pozostanie chyba.
Wiecie spontaniczne działanie- a to teraz idziemy na juwe, na kontenery, na miasto....Poznawanie nowych znajomych i znajomych znajomych, których widzisz zapewne 1 i ostatni raz w życiu, a mimo to bawisz się z nimi do rana tak jakbyś znał ich od zawsze...
Zatłoczony bus i to sporo po północy tak, że nie idzie już szpilki włożyć, a mimo to nieznani  sobie (dotąd) studenci znajdują miejsce, aby stryknąć się piwkiem i zapodać jakiś absurdalny toast...
By po chwili zastanawiać się, gdzie tak właściwie są (to w tego busa mieliśmy wsiąść i gdzie wysiadamy?) pośmiać się sami z siebie i pozarażać tym innych...- No ale spokojnie wspólnego śpiewania jeszcze nie było :P
To wszystko jest takie...no nie wiem...
Jakoś tak inaczej niż w zwykły szary dzień...
Po prostu warto raz na jakiś czas coś takiego zaobserwować i wejść w ten klimat ;)

środa, 9 maja 2012

Świeży głęboki oddech...



Dzisiejszy dzień. Godzina 7 rano. Pierwsze piętro neobarkowego gmachu z wyraźnymi elementami neoklasycznymi. Jakaś postać opierając się o kamienną balustradę wychyla się nabierając dużo powietrza...Słychać głębokie westchnienie i zaraz potem perlisty śmiech...Jest to śmiech ulgi...
Ulgi, że pewien rozdział się właśnie skończył- bo jego historia zapisana była na zbyt wielu luźnych kartkach,nie zszytych z księgą życia, które właśnie się wysunęły i spadły w otchłań...Nie pozostało z nich nic...
Stojąca dziewczyna zdaje się jednak nie przejmować zgubą, bowiem nawet nie patrzy tęsknie za owymi zapiskami, a wręcz przeciwnie odwraca się i obiera nowy kurs... W oczach kręcą się iskierki, na twarzy maluje się spokój...Pobliskie mury słyszą szept: Wolność...,  a korytarz rozjaśnia się uśmiechem...

Usłyszałam od kogoś, że z naiwności trudno się wyleczyć. W szczególności jeśli chodzi o stosunki damsko- męskie...Idealizujemy zbyt wiele, tłumaczymy jedni drugich, dajemy kolejne i kolejne szanse...
W końcu dostajemy tak wielkiego kopniaka, że otwierają się nam oczy, że wszystko było fikcją, zakłamaniem, ułdą... i w tej samej sekundzie odnajdujemy w sobie siłę, aby powiedzieć: Pas...
Zamykamy ten epizod, śmiejąc się sami z siebie, że kolejny raz daliśmy się tak łatwo podejść, że zbyt szybko opuściliśmy gardę i że zbyt szybko zaufaliśmy komuś, kto jak się okazuje, na to nie zasługiwał.
Jakie to oczyszczające-
Jak poduch wiatru na pustyni.
Jakie to świeże-
Jak smak powietrza po burzy.
Jak intensywne-
Jak głęboki oddech po chorobie zatok.

Żadne badania tego nie dowodzą, ale najstarsi powiadają, że sytuacja ta dotyka częściej kobiet...
Myślę, że może być to prawda, bo będąc z kimś oceniamy przede wszystkim to jak nas teraz traktuje,
patrzymy na to, jak się teraz czujemy w jego towarzystwie...
Bo chcemy być docenione, ważne "tu i teraz", a nie w bliżej nieokreślonej przyszłości...
Bo myślimy, że tak będzie już zawsze. Że zawsze "będzie nas nosił na rękach".
A jest to poważny błąd.
Chcesz wiedzieć jak Twój wybranek będzie Cię traktował za x czasu?
Zwróć uwagę w jaki sposób odnosi się do matki, ciotki i siostry...
Przysłuchuj się uważnie, gdy mówi o swojej byłej,
Zachowaj w pamięci epitety, które stosował określając koleżanki, za którymi nie przepadał...
Słowem przypatrz się jak traktuje kobiety w najbliższym sobie otoczeniu,
Tak cię właśnie w przyszłości potraktuje ;)

wtorek, 8 maja 2012

Pozytywne zarażanie

Dzisiejszy dzień naprawdę mi się przydał- przynajmniej wiem, że nie wszyscy traktują mnie z góry jak jakiegoś karalucha...Nad którym można się emocjonalnie pastwić.
Co zdarzyło się spytacie?
Ano te spojrzenia społeczności ludzkiej (ciekawe czemu w zaskakującej większości jej męskiej części?) gdy jechałam do pracy (no i w sumie po niej też) ...- Co jest uśmiechniętej dziewczyny nie widzieli?
A może chodziło im o podskakiwanie i kręcenie się wokół własnej osi?- Ale przecież to kilka razy się tylko zdarzyło ;P
Może poszło o poszturchniętą przeze mnie sztalugę  i spadającą antyramę z fotografią (dobrze że szkło się nie zbiło)- taaak- mnie gdzieś wpuścić - czasem zagrożenie dla środowiska naturalnego ;P
A może o bieg po skoszonej trawce w parku? - Ej! przecież jeszcze miałam buty i nie wchodziłam do fontanny....
Zresztą...
Nieważne co było przyczyną...
Ważne, że ludzie odpowiadali takim samym szczerym uśmiechem;
Ważne, że ktoś pomógł mi szybko ustawić zdjęcie w odpowiednie miejsce;
Ważne, że mam "swoich", którzy akceptują mnie całą- taką jaką jestem.

Tak...
...Cieszmy się z małych rzeczy, bo
wzór na szczęście w nich zapisany jest...

czwartek, 3 maja 2012

hakuna matata dla pseudo ochrony

Hakuna matata- czyli nie martw się
oto to chciałabym powiedzieć pewnym osobom, które myślą, że naprawdę mają jakiś szacunek i respekt  u "zwykłych zjadaczy chleba", tylko dlatego, że na swojej odblaskowej kurteczce mają napis cośtam (np. od takiej pewnej greckiej litery) security.
Bo naprawdę mają się kogo czepiać (rolkarzy lub rowerzystów), którzy korzystają z parkingu sklepowego (gdy ten jest zamknięty z okazji święta narodowego) w celu nauki jazdy np. dziecka, a gdy odbywa się już nocny drift to już boją się zwrócić uwagę dość rosłym panom, "Że jest to teren prywatny", gratuluję odwagi panowie (i panie)!
Życzę pomyślnych wiatrów i doradzam  w chwilach siedzenia na swoich jakże szanownych 4- literach (np.przed kompem) małe szkolenie odnośnie zasad savoir- vivru oraz znaczenia definicji, jak np. tego że drift dotyczy samochodów ;P
Nie martwcie się, my wiemy że idziecie na łatwiznę, bo tak prościej...
Wiemy, że przykład idzie z góry (np. od granatowych swetrów), która też zajmuje się błahostkami, a rzeczy poważnych zdaje się nie zauważać....
Wiemy, że prawdopodobnie personalnie się z nami zgadzacie, ale "praca to praca",
ale wiecie czasem z okazji święta moglibyście przymknąć oko- w końcu stale kontroli to też nie macie!

Ps. No i nie martwcie się, że w inteligentnej rozmowie na poziomie, czasem już wam braknie argumentów i asów w rękawie ;P

Adnotacja: Dnia 7 maja  o 22:35 w związku z błędnym odczytaniem przez niektórych intencji posta, pogrubiono kwintesencję notki. Jej przesłanie to- każdy, również w pracy zawodowej przymyka na pewne kwestie oko, więc czemu nie można tego uczynić dla grzecznego dziecka czy spokojnej osoby a jeśli chodzi o sporego osiłka szalejącego w późnych godzinach nocnych to już udaje się, że nic się nie widzi? Zastanówcie się- jaka większa jest szkodliwość społeczna?

Wszystko natomiast ponad pogrubieniem jest jedynie zaobserwowaniem konkretnego zjawiska, zbieżność z konkretnymi bądź fikcyjnymi osobami jest przypadkowa i niezamierzona.
Autorka bloga przeprasza jakiekolwiek osoby, które mogły poczuć się urażone, gdyż pod żadnym pozorem nie było to jej intencją.
Jednocześnie przypomina, że zawarte tu treści są niejednokrotnie owiane swoistymi nieoczywistymi odniesieniami, skojarzeniami (co może trochę zakłóca odbiór szczególnie jeśli jest to 1-wszy przeczytany post lub patrzy się zbyt subiektywnie) jak to w rzeczywistym pryzmacie bywa- nie wszystko jest proste- a wręcz przeciwnie dochodzi do wielu załamań światła, aby mogła powstać tęcza- czyli sedno rozmyśleń.