środa, 16 września 2009

Litery uciekły z księgarni...Part 1

Nadeszła wiekopomna chwila, otwarcia nowego cyklu zatytułowanego
-Litery Uciekły z Księgarni-

Zamieszczone tutaj będą nieraz to dłuższe, nieraz krótsze cytaty lub ciekawe „porady, instrukcje” z książek, które z jakiegoś powodu mi się spodobały.

Na pierwszy ogień idzie Brudna Robota Ch. Moore.Opowieść o typowym samcu beta, który zaraz po tym jak stracił żonę, a zyskał córkę- stał się Handlarzem Śmierci.
Jest to powieść pełna czarnego humoru. Oto najlepsze wg mnie kawałki Mięska:P
Ps. zielony kolorek pochodzi ode mnie

***
(Charlie do żony tuż po urodzeniu córki)
- Zachowują się, jakby wszystko było w porządku. Że niby dzieciak ma dziesięć palców u rąk, dziesięć u nóg i wszystko będzie dobrze. A jeśli są jakieś dodatkowe? No? Nadprogramowe palce? A jeśli ma ogon? (Charlie był pewien, że na ultrasonogramie z szóstego miesiąca ciąży dostrzegł ogon. Pępowina, akurat! Zachował sobie wydruk).
- Nie ma ogona, panie Asher- zapewniła położna.-A palców jest dziesięć plus dziesięć, sprawdziliśmy.
(po kolejnym wymyślaniu Charliego)
Położna westchnęła.(...)Mogła sobie na to pozwolić. Była położną od dwudziestu lat i nigdy nawet nie podniosła głosu na świeżo upieczonego ojca.
-Nie ma żadnego cholernego ogona, durniu! Patrz!- Zsunęła kocyk i wycelowała w Charliego pupę Sophie, jakby mała mogła puścić serię śmiercionośnych kupek, jakiej prostoduszny samiec beta nigdy nie widział.
Charlie odskoczył- a potem zrozumiawszy, że dziecko nie jest nabite, wygładził klapy tweedowej marynarki w geście świętego oburzenia.

***
(Charlie rozmawia z siostrą Jane po pogrzebie żony)
-Widziałaś coś świecącego?
Jane rzuciła poduszki na podłogę
-Co?
- Świecące na czerwono. Widziałaś ,żeby coś w sklepie świeciło, tak pulsowało na czerwono?
-Nie. A ty?
-Właściwie tak.
-Daj mi je.
-Co?
-Leki. Dawaj. Najwyraźniej są dużo lepsze niż mi się wydawało.
-Ale mówiłaś, że to tylko proszki przeciwlękowe.
-Dawaj je. Zajmę się twoim dzieckiem, kiedy będziesz na tej szywie.
-Nie możesz opiekować się moją córką, będąc na prochach.
-Dobra. Podaj mi tę kruszynę i idź siedzieć.
Charlie przekazał niemowlę Jane.
-Musisz też pilnować mamy, żeby nie przeszkadzała.
-O nie nie bez prochów.
-Są w szafce z lekami w dużej łazience. Dolna półka.

***
teraz zostały mu tylko szynka, ciemny żytni chleb i mleko Enfamil dla niemowląt- wszystko niejadalne bez musztardy. Kupił plastikową butelkę żółtej musztardy i,mając ją w kieszeni poczuł się bezpieczniej.

***
Kilka minut wcześniej Lily pogrążyła się w myślach. Nie było to jej zwykłe zamyślenie, stanowiące reakcję na świat, w którym wszyscy byli głupi, a życie nie miało sensu, zwłaszcza jeśli twoja matka zapomniała kupić kawę.

***
(Charlie dowiaduje się kim jest od innego Handlarza Śmierci- wysokiego i dość masywnego)
Ogarniała go panika i próbował zadać wszystkie możliwe pytania zanim zostanie uwolniony.- Co to za liczby za nazwiskami? Nazwiska pojawiają się ot tak, po prostu? Jak długo mam to robić zanim przejdę na emeryturę? Dlaczego ubierasz się w miętową zieleń? (…)
-Chodzi o imię.
-Słucham?- Charlie przestał przywiązywać się do krzesła.
-Ubieram się w miętową zieleń z powodu mojego imienia. Minty.
-Charlie zupełnie zapomniał o swoich zmartwieniach.
-Minty? Nazywasz się Minty Fresh? Miętowa Świeżość?
Wydawało się, że próbuje stłumić kichnięcie, ale potem parsknął głośnym śmiechem. A potem się uchylił.

***
( Charlie w pralni zaraz po oddaniu garnituru)
-Jest jeszcze coś. Wiem, że minęło sporo czasu, od kiedy tego potrzebowałem...ale zastanawiam się, czy ma pan jeszcze swoją drugą firmę?
Pan Hu przymknął oko i patrzył na Charliego przez pełną minutę, zanim odpowiedział. W końcu rzekł:
-Chodź-I zniknął za kotarą, zostawiając za sobą obłok papierosowego dymu.
Charlie poszedł za nim, przez hałaśliwe, spowite parą piekło płynów do prania, maglownic i uwijających się pracowników, do małego, obitego sklejką gabinetu. Hu zamknął drzwi na klucz i załatwili sprawę- coś, czego nie robili od ponad dwudziestu lat.

(Ps.chodziło o fajerwerki)

***
(Charlie o swojej lesbijskiej siostrze)
Zdaniem Charliego wyglądała jak zwykle, niczym skrzyżowanie robota- zabójcy z postacią z książki Seussa. Gdy jednak próbował zapomnieć o tym, że jest jego siostrą, i lesbijką, i jeszcze jego siostrą, ostatecznie był w stanie przyznać, że jej włosy, usta i sam wzrost ktoś mógłby uznać za atrakcyjne. Zwłaszcza ktoś taki jak Vern (kolejny samiec beta), który potrzebowałby sprzętu wspinaczkowego i maski tlenowej, by wejść na kobietę o rozmiarach Jane.


To na tyle cytatów. Jeszcze szczypta porad życiowych i faktów:

***
Jeśli w San Francisco ma cię przejechać autobus, najlepiej postawić na linię czterdzieści jeden (wg mnie lepsza byłaby linia czterdzieści i cztery :P ), bo można wtedy liczyć na ładny widok na most.
***
Brązowa musztarda to kulinarny odpowiednik skoków ze spadochronem- dobre dla kierowców ciężarówek i seryjnych zabójców.
***
Tak to pomysłowy samiec beta odkrył ogień. Oczywiście, samiec alfa niemal natychmiast mu go odebrał. (Odkrycie ognia nie przypadło w udziale samcom alfa, ci bowiem nie rozumieli, że nie należy chwytać za gorący, pomarańczowy koniec kija. Można im za to przypisać odkrycie oparzeń trzeciego stopnia).