wtorek, 24 listopada 2009

Gdy źle...

Jakie to dziwne.
Że nagle łzy smutku mogą przejść we łzy wzruszenia, a nawet tego osławionego śmiechu przez łzy...
To dzięki przyjaciołom, dobrym duszkom, znajomym- obojętnie jak ich nazwiesz- to nie jest ważne.
Ważne jest to, że dzięki zwykłej rozmowie (no dobra może i nie zwykłej, może i nie jednej)- ale tej jedynej w swoim rodzaju ciepłej i niezapomnianej świat nagle nabiera innych barw.
Że nagle słabość zmienia się w atut.
Różne są sposoby na osiągniecie tego celu:
Ktoś powie pokrótce: Weź nie pierdol! Bo Ci walnę!
ktoś inny przybliży Ci własne doświadczenia i po raz setny będzie Ciebie przekonywał, że to nie jest absolutnie Twoja wina...Żebyś pod  żadnym pozorem się nie zmieniała...
kolejny prześle Ci moc uścisków- zwykłych emotikonek- ale takich słodaśnych...pogada w typowym dla siebie stylu i nakaże: >to się posłuchaj którejś z nas<
ostatni skwituje >musisz mieć jaja, kobieto! działaj! to nie renesans<

Różne sposoby- tak jak  i różne osobowości. Efekt ten sam.
Rzuciliście wiązkę światła na moje łzy... i Stały się PRYZMATEM...
Dziękuję!

Ps. Wiem, że to tylko malutki wycinek rozmów- reszta niech zostanie miedzy nami. Wiem, że to rozumiecie. Nie umniejszam roli Żadnego z Was ;D
Macie rację nie jestem sama! :D

No to Hug!^^

piątek, 13 listopada 2009

Piątek 13-stego

Nigdy nie wierzyłam w takie "święto" jak piątek 13...
Twierdziłam, że to tylko wymówka dla czegoś co nam się nie udaje...
Dziś zmieniłam zdanie.
Bo w czym ja mogłam zawinić, że odleciał mi kołpak (thx dla M.za wyjaśnienie dyskretnej różnicy ;P- no co w końcu kobieta ze mnie!samochód ma 4 kółka i jeździ), że kolejny but się mi rozkleił(fakt do tego to ja mam szczęście pechowca), i śmieje się do mnie swą otwartą paszczą...
no, i że obsługując klienta jeden but narciarski chciał nauczyć się latać- Trochę mu to nie wyszło i wylądował na mnie...będę miała fajnego śiniaka. hmm jak go nazwać? Nordik? albo Salomon? eh, już nie pamiętam który to był...
A no i jak szłam do bankomatu to okazało się że jest nieczynny! ;P

Pełnia szczęścia...

Przynajmniej jest się z czego śmiać! Ta pani (A Jakżeby inaczej), która wysłała mi dziś sms miała rację:
jak się przekroczy pewną granicę wytrzymałości to zostaje tylko się śmiać!

I od dziś piątek 13 z tym właśnie będzie mi się kojarzył -> salwą śmiechu, do której trzeba dojrzeć...

Życzę wszystkim pechowcom Miłego dnia ;D!

czwartek, 12 listopada 2009

Bo małe jest piękne... ;P

....tylko trzeba chcieć to dostrzec. Zacząć umieć się cieszyć z drobiazgów...
Jak z tego, że pewnego popołudnia wpadł z wizytą do twojego pokoju Pan Motyl i kazał się dość długo przekonywać, że nie koniecznie jest to dla niego zdrowe miejsce do życia...
Że jak już odlatywał to "puścił" do Ciebie oko swoim delikatnym skrzydełkiem...
Z tego że w pracy jest wesoło, że kogoś ostatnio poznałaś i ...nie mogliście się rozdzielić...ot taka nić porozumienia.
Z tego, że będąc w  uczelnianej bibliotece (no co? trza skądś brać książki na licencjacką) patrzysz pani się męczy, podajesz jej książkę żeby kod miała blisko a ona na to: Ooo pierwszy raz mi się zdarza,żeby studentka mi pomagała, widać studenci jednak jak chcą to potrafią. ;P >>taa albo wiedzą co to znaczy "kasować" przez te min 8 h
Nawet radość można czerpać z tego, że będąc wczoraj na pokazie sztucznych ogni, zwróciłaś po raz pierwszy uwagę nie na to jak wyglądają, ale zauroczył Cię huk...- może to tylko dlatego, że nie miałaś humoru- ale mimo wszystko było to piękne...no i przede wszystkim inne (to znaczy niezwykłe??^^)


Ps. wszystko przydażyło się autorce więc wie o czym pisze ;P na prawdę jest to prawda :P