środa, 4 maja 2011

...tak wielki, że...

Nie sądziłam, że kiedyś będę mogła zacytować jedno z opowiadań, które z pewnych względów mi się podoba...

"- (...)Gdy przychodził do mnie w urodziny, zawsze miał dwa bukiety. Jeden dla mnie. Ten urodzinowy. Przepiękny. Taki, aby obejmując go, trzeba było wyciągać obie ręce.(...)"

  (w: J.L.Wiśniewski, Zespoły Napięć, Kochanka)

Ok. Nie wszystko się zgadza (i dobrze). Bo nie urodziny, a imieniny i nie dostałam od "niego", a od nich ("góry" mojej firmy), ale mimo wszytko pasuje jak ulał!
Zresztą zobaczcie sami:


 Do tego usłyszałam prześliczne życzenia, Sto lat po chińsku (ok kawałek ale zawsze), masę uśmiechów, przepiękny zapach frezji i dobry nastrój do końca dnia ;D
Zaskoczyli mnie tym, nie ma co ;)

Co jeszcze niezwykłego?
Życzenia od takiej Jednej ^^ -  Wiesz czego Ci życzę! Nie mówię głośno, bo wiesz jak to jest z marzeniami, kiedy je się wymówi głośno. Ale wiesz czego Ci życzę ;) i uśmiechnęła się znacząco przytulając mnie do siebie- i wszystko jasne.

Co jeszcze? Dał znać o sobie Ktoś- kto był (jest?)- dla mnie bardzo ważny. Co jak co, ale ten sposób pisania, składania życzeń, mówienia mojego imienia poznam zawsze i wszędzie ^^

A i mam kolejnego Aniołka ;*