niedziela, 21 marca 2010

Plotka...

Z jednej strony nie chce się wierzyć, że minął już rok,
z drugiej tak wiele się zmieniło...

Dokładnie rok temu usłyszałam pewną plotkę,
Najpierw nie wierzyłam,
Potem zaczęła się analiza...
I zasiała ziarnko niepewności...
Zakorzeniło się ono mocno
I do dziś nie wiem jaka jest prawda,
Pewnie nigdy się nie dowiem...
Była to "tylko" (a może i aż?) przyjaźń???

Wiem jedno pomogła mi wtedy jedna osóbka,
która nie zdaje sobie zapewne sprawy jak bardzo mi pomogła...
Dziękuję Aguś - tak dobrze, że jesteś!
Sama bym sobie nie poradziła...
<przytul><przytul><przytul>

To, że znasz mnie więcej niż inni to już wiesz.
Dziękuję, że mogę zaufać.

Ten rok wyszedł mi suma sumarum na dobre,
już tak często nie myślę co by mogło się stać...
fakt ostatni tydzień wróciłam do wspomnień
i znów zaczęłam zadawać sobie pytanie:
czy jest możliwa przyjaźń między kobietą a mężczyzną?
Ale na szczęście przestałam już to wszystko analizować...
Carpe diem!
W końcu nastała wiosna! ^^

piątek, 19 marca 2010

No to Heyah pod tą górkę !!

Dzisiejszy dzień był MEGA pozytywny ^^.
To nic, że z kumpelą nie udało mi się spotkać,
To nic, że będąc na zakupach nic nie dostałam,
To nic, że licencjacka leży i kwiczy jak kwiczała...
Ważne jest to, że dzięki temu mogłam pomóc kuzynce w potrzebie,
Że widziałam radosne dzieciaki wybiegające ze szkoły,
Że mały Franek nie bał się zostać pod opieką "cioci",
A wręcz świetnie się bawił wrzucając kamyki do wielkiej kałuży
Mówiąc: łoo, ale Plum!
No i najważniejsze: zawitało Słońce na tyle, że rzuciłam wszystko i po prostu wyszłam
- POBIEGAĆ-
Dobra może i to było bardziej turlanie się - kondycja poniżej krytyki (wyrywający ból w łydkach, kolka, częste przystanki, żeby czasem nie zemdleć...), ale od czegoś trzeba zacząć :P a w końcu mogłam :D
Ucieszyłam się, tak po prostu:
- że napis jeszcze się ostał,
- że ludzie się do mnie uśmiechali,
- że przez cały okres biegu jeden Zaczytany Pan zawsze podnosił wzrok znad książki kiedy koło niego przebiegałam...

no i że Słońce przygrzało :D
Tak wiele Endorfin wchłonęłam, że nawet jutrzejsze wstawanie nie powinno być tragiczne :P

poniedziałek, 15 marca 2010

Wykładowe ADHD

 Godzina coś w okolicach 14. Kolejny wykład z serii: nie daj się! na przekór nudzie BY HAPPY! :D...
Mimo wszystko senna atmosfera. W sumie jaka może być jak stałym przerywnikiem wykładowcy jest : yyy...eee...pff, no np...., a z tych bardziej ambitnych: itp. itd. , ależ oczywiście...
Notatki do koleżanki obok prawie już nie pomagają...
Z czeluści bujania w obłoczkach wyrywa mnie głos Prowadzącego:
-Biorąc pod uwagę proces uczenia się osoby dorosłej oraz znany Państwu cykl uczenia się Kolba, można stwierdzić, że najmniej efektywną formą a za to najczęściej stosowaną jest...
- WYKŁAD!!!- wyrywało się mojej skromnej osóbce. W sali zapadła  wprost grobowa cisza, a ja staram się schować przed wzrokiem Zajęciowego Guru (trudno to zrobić przy 10 osobowej grupie ;/)
-...Wykład, ponieważ jak dowodzą badania, osoba dorosła jest w stanie skupić się maximum przez 20 min, a standardowy wykład trwa 1,5 h. Dlatego ogłaszam 5 min przerwy- po czym spogląda na mnie znacząco ;P
Na przewie obowiązkowa, już swobodna wymiana uwag (co my tutaj robimy?).
Następne słowa Wykładowcy po pauzie:
- Wyobraźcie sobie, że ktoś zleca Wam zadanie...yyyy..eeee...nooo...hmmm...
- PARSK!!hihihi....- wybucham niepohamowanym śmiechem zarażając koleżankę (Ja przepraszam naprawdę nie chciałam). Ale powiedźcie ile można się motać?
Na następnych zajęciach chyba się nie pojawię....bo wstyd...
Ale przynajmniej jakieś endorfiny wpłynęły, bo jak kolejny raz widzę padający śnieg za oknem...




piątek, 12 marca 2010

Chcę biec...

Dzisiejszy dzień minął pod znakiem serwisu mojej małej zielonej buteleczki :D, będzie cieplej to przydałoby się również małe czyszczenie ;P....
Już nie mogę się doczekać wiosny. Te 3 dni ze słoneczkiem dały nadzieję a tu co?? nawrót zimy?? Blee
Byłam już na nartach - teraz chcę ciepło!
Znów zrobiłam coś niepodobnego do siebie...Ostatni tydzień (albo 1,5?) w takie zdarzenia obfituje...
Dziś padło na spacer...taki bez celu. Wynikło z niego to, że odwiedziłam tereny "biegowe"...
Zastał mnie mróz i pamiątki imprezek jakiś...pełno rozbitych butelek...już myślałam, że okolica zmieniła się nie do poznania...że już to nie będzie teren biegowy...
Wtem na rzeczowym pasie "startu stopera" zobaczyłam napis, który mnie urzekł:
- No i co tak z nosem przy ziemi biegasz?-
Więc ktoś zaczął sezon?? Brrr...- Może to któryś ze "starych znajomych" - Podziwiam...
Dzisiejszy wiatr zniechęcił mnie doszczętnie, a już myślałam, że na dniach otworzę sezon...
Jednak stałam się zdecydowanie ciepłolubnym stworzeniem...
Ps1. Mam nadzieję, że rzeczowy napis ostanie się przynajmniej do pierwszych dni mojego własnego sezonu... Będzie mnie motywował!! :P Żeby biec dalej niż zdołam ^^
Ps2. Jak ktoś widział podskakującą  troszkę biegnącą i do tego śmiejącą się z własnej głupotki dziewczynę w płaszczu, szaliku i kozaczkach- to byłam JA!! ;P

piątek, 5 marca 2010

Drugoplanowy

Jakoś miesiąc temu zastanawiałam się nad tym, czy grając tylko i wyłącznie role drugoplanowe (nie tylko te kinowe) można być kimś ważnym czy docenionym...Nic specjalnego z tego nie wynikło...
Jedyną osobą, która mi przyszła na myśl był Morgan Freeman i jego częste drugoplanowe role...(np film Skazani na Shawshank jest wg mnie świetnym na to dowodem)...- ale co z tego?
Dobra rola to nie wszystko, nie jest to zbyt "silne", żeby coś na ten temat skrobnąć.
Olśniło mnie dopiero tydzień temu (a teraz jestem gotowa napisać;P)
Natknęłam się wtedy w TV na Władcę Pierścieni. Powrót Króla.
Odkurzyło się co nieco w pamięci i...ależ oczywiście znam świetny przypadek na potwierdzenie, że czasami ktoś z tego drugiego planu może być na prawdę NIEZASTĄPIONY.
Samwise Gamgee!
Może nie każdy to potwierdzi...Bo co rusz mówiło się: wyprawa Froda, walczymy dla Froda, Frodo -  Powiernik Pierścienia, historia Froda Dziewięciopalcego i Pierścienia Władzy......itd.
Ale tak naprawdę gdyby nie Sam to Frodo nie dał by rady...Nie chcę umniejszać jego roli, ale to Sam musiał zdzierżyć jego humory, odtrącenie tuż przed Górą Przeznaczenia (-Wracaj do domu...), to on go dźwigał i był iskierką nadziei (-Nie wiem czy nam starczą...-Na co?- Na drogę powrotną, na drogę do domu...). Przykładów można mnożyć. Dla mnie Sam jest prawdziwym bohaterem, mimo że był cały czas w cieniu wielkiego Froda...
Ale w końcu i on miał swój czas (film prawie o tym milczy). Poważanie w Shire (7 razy został wybrany na burmistrza), liczna rodzina, Bag End i w końcu podróż za Morze...
Napawa optymizmem. Jednak można ;D

Ps. Wszystko ma cel? Może i na moich torach kiedyś zjawi się pociąg...