Jakie to dziwne.
Że nagle łzy smutku mogą przejść we łzy wzruszenia, a nawet tego osławionego śmiechu przez łzy...
To dzięki przyjaciołom, dobrym duszkom, znajomym- obojętnie jak ich nazwiesz- to nie jest ważne.
Ważne jest to, że dzięki zwykłej rozmowie (no dobra może i nie zwykłej, może i nie jednej)- ale tej jedynej w swoim rodzaju ciepłej i niezapomnianej świat nagle nabiera innych barw.
Że nagle słabość zmienia się w atut.
Różne są sposoby na osiągniecie tego celu:
Ktoś powie pokrótce: Weź nie pierdol! Bo Ci walnę!
ktoś inny przybliży Ci własne doświadczenia i po raz setny będzie Ciebie przekonywał, że to nie jest absolutnie Twoja wina...Żebyś pod żadnym pozorem się nie zmieniała...
kolejny prześle Ci moc uścisków- zwykłych emotikonek- ale takich słodaśnych...pogada w typowym dla siebie stylu i nakaże: >to się posłuchaj którejś z nas<
ostatni skwituje >musisz mieć jaja, kobieto! działaj! to nie renesans<
Różne sposoby- tak jak i różne osobowości. Efekt ten sam.
Rzuciliście wiązkę światła na moje łzy... i Stały się PRYZMATEM...
Dziękuję!
Ps. Wiem, że to tylko malutki wycinek rozmów- reszta niech zostanie miedzy nami. Wiem, że to rozumiecie. Nie umniejszam roli Żadnego z Was ;D
Macie rację nie jestem sama! :D
No to Hug!^^
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
i niech tak pozostanie..:) Uśmiech,uśmiech i jeszcze raz uśmiech. Bo cóż jest piękniejszego,niż taki ciepły promyk radości na buźce? Nic. Tak więc wierz w siebie,nie zmieniaj się i zawsze bądź sobą... a że jesteś WYJĄTKOWA - to już wiesz;)
OdpowiedzUsuń