Jakiś czas temu wybrałam się ze znajomymi do kina, na kolejny nietuzinkowy film.
Nie ma to jak połączenie reżyserii Tima Burtona z grą Johnnego Depp`a i Heleny Bonhdam Carter!
Jak to u Tima bywa nie wszystko jest lekkie i zabawne. A raczej pod płaszczykiem lekkości i strawności przekazuje ważkie tematy i symbole. Ot, taka zabawa formą.
Mnie najbardziej w tym filmie urzekła metafora Mefistofelesa naszych czasów i ukazanie na tym tle antyreklamy pewnej "sieciówki" branży spożywczej oraz motyw rozbicia się w drobny maczek pozornego ideału piękna, tu reprezentowanego przez pociągająco piękną, zmysłową, pewną siebie i niby to szaleńczo zakochaną w pewnym facecie bizneswomen.
Co jeszcze zasługuje na uwagę? Oprócz czarnego humoru? ( To nie jest śmieszny film! :P)- nieee, wcale ;P
Film ukazuje pewne fakty do czego dążą ludzie. Jedni do kariery (po trupach dosłownie), inni do bycia "kimś" zawsze i wszędzie- do zapewnienia sobie nieśmiertelności, a inni po prostu do normalności, zwykłości rzekłbyś nawet szarości ;). No i wielki plus za przesłanie, że mimo sporych różnic rodzina zawsze powinna 3mać się razem. Brawo Collinsowie pobiliście Cullenów w przedbiegach ;P
Ps. Hmm...No i pokrzepia fakt, że nie każdy facet patrzy tylko i wyłącznie na "opakowanie" kobiety ale również na to co sobą reprezentuje. Jednak normalność i delikatność też są w cenie ;*
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
W zupełności zgadzam się z opinią na temat filmu, mądre przemyślenia:)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
http://fantasyworld-jendiridien.blogspot.com/
http://opowiescifantasy.blogspot.com/