Tęcza? Gdzie się podziała?
Zniknęła gdzieś....
Może jej dawno już nie było...
Nie wiem.
Jak wielu innych rzeczy.
Chciałabym wiedzieć.
Przede wszystkim to kim jestem...
Czy ten Uśmiech, który gościł na mej twarzy
ostatnimi czasy przy zwykłej rozmowie przez GG, był widoczny?
Sądzę, że tak...Pytanie czy tylko na mojej...
Chciałabym wierzyć, że nie...
Jeśli nawet nie tylko na mojej to - co to nawet da?
Doskonale znam swoje miejsce...
Dlaczego się skończyło?
Odpowiedź ta sama co zwykle: jestem za bardzo ... i nie dość...
Mój paradoks...
Marzyć o czymś niezwykłym,
czuć że nigdy to się nie zdaży,
brnąć w coś co prędzej czy później,
zakończy się jednako:
nagłym milczeniem podobnym do muru
i cichymi łzami gdy nie widzi nikt...
Gdy zaczynałam przygodę z publikacją niektórych przemyśleń tutaj
wierzyłam w tęczę, wierzyłam w Anioły...
Potem już sama nie wiedziałam...
Na chwilę znów uwierzyłam
a teraz?
Boję się,
Tak bardzo się boję
że powróci to,
co czułam przed tym
jak poznałam
mojego pierwszego Anioła...
bo go już nie ma...
a raczej nie jestem w stanie
go rozpoznać...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz