W zamierzeniu miał być to optymistyczny, tryskający wprost energią wpis...
Jednak w świetle informacji, którą dziś uzyskałam, z nie lada opóźnieniem, niestety taki nie będzie ;/
Optymistyczna wersja miała głosić, że podejmuję pewne ryzyko, związane ze zmianą pracy (którą już znam) na coś zupełnie innego, ale za to w "zawodzie", że przecież to do odważnych świat należy, że "będzie dobrze", że prawdą jest, że to co dobre przychodzi niespodziewanie (hmm czyżby nowe prawo fizyki?? ;P)
I jeżeli udało się z pracą to może i w innych sferach- kto wtajemniczony wie co mam na myśli....
Miało być zakończenie, że wierzę, że mi się uda...
Teraz - nadzieja zwiała (dziwne, bo okien nie otwierałam) i zostaje multum pytań, obaw...
Zaczynam się zastanawiać, jak szybko przyjdzie mi pożałować dokonanego wyboru (tego czerwcowego i wczorajszego)??
A i jeszcze jedno. Zapewne doskonale znacie przysłowie: Umiesz liczyć...
Hmm, jeśli to prawda, to wiem że przegram ;/
I metą będzie zupełna klapa
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ryba więcej wiary we włane możliwości. Mimo, iż zgodnie z przytoczone przez Ciebie powiedzenie z reguły ma negatywny wydźwięk, to w Twoim przypadku uważam i podkreślę to z całą stanowczością (a jeśli to za mało na nawet wykrzyczę ;-P ), iż przyszło Ci liczyć na całkiem zaradną Istotę. Nie wierzy Ona, co prawda w siebie tak jak powinna (prace nad tym ciągle w toku), ale ja widzę tu spory potencjał.
OdpowiedzUsuń