czwartek, 9 lipca 2009

Koncertowo...

Dzisiaj miałam ostatni wpis do indeksu.Całkowicie pożegnałam się z wirusem sesji..:P
Koncertowo (tj bez żadnej poprawki)ukończyłam drugi roczek studiów. Z tego powodu postanowiłam zamieścić spostrzeżenie, które nawiedziło mnie chwilkę przed sesją(bo podczas samej nie miałam czasu)

Czy myśleliście kiedyś po co tak właściwie chodzi się na koncerty?

Odpowiecie mi może: posłuchać muzyki(takiej nie idealnej), popatrzeć na wykonawców, zrobić młyn itd, po prostu dobrze się bawić.

Otóż, nie jest to takie oczywiste jakby wydawać się mogło.

Taka rzeczywista sytuacja. Trwa koncert dość znanego zespołu...Rozglądam się po towarzystwie, bo nieraz fajnie jest na takiej imprezie popatrzeć na zachowanie tłumu.
Z jednej strony tuż pod sceną grupka osób...cały czas stoją jakby kij połknęli- i nie byli to bynajmniej ochroniarze ;D
Obok mnie tkz. fanka rozpoznaje piosenkę-hit, dopiero gdy wokalista "wyrzuci" pierwsze słowa i mówi: >>Boże jak ja tą piosenkę uwielbiam!<<- nie to, że ja nie będąc fanką zespołu rozpoznaję ją po "pierwszej nutce".
Dalej, gdy zaczynam się wkręcać- trochę skakać ludzie z mojej prawej ręki, patrzą na mnie jak na jakiegoś debila. To spojrzenie, które mi rzucili, gdy przypadkowo ich potrąciłam (no trudno zdarza się czasem) mówiło: >>My tutaj słuchamy- proszę nie przeszkadzać<< Wyglądali na zdziwionych, że można tak "wariować" w 5 rzędzie od sceny. Nie no przecież to zupełnie nie do przewidzenia, biorąc pod uwagę, że nie był to koncert chóru czy czegoś w tym rodzaju.
Co jeszcze?? Jest już noc. 3 dziewczyny próbują usilnie (przez 10 min)zrobić sobie zdjęcie na tle sceny, gdzie jeszcze grają artyści- bez lampy! A gdy już doszły do przyczyny błędu- rozochocone szukają odpowiedniego miejsca na następny kadr- nie to, że innym może przeszkadzać ich wałęsanie się i ciągłe obracanie wokół własnej osi...

Jak widzicie niektórzy wybierają się na koncerty tylko po to, żeby móc komuś zepsuć zabawę...
Brak słów po prostu.

Błagam! Jak nie lubicie skakać, klaskać i szaleć to zostańcie w domu-żeby móc rozkoszować się idealnie czystą muzyką słuchanej z płyty.

2 komentarze:

  1. ach no bo świat bywa absurdalny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też zdarzało mi się być na takich koncertach :) Najbarziej się bałam na "Gwiazdce na Rynku"(coroczna impreza organizowana w ostatni weekend przed Bozym Narodzeniem w Ostrowie). Bałam się poturbowania glanami takich widzów, którzy połkneli tyczkę(tak nawiasem, zawsze ryję się pod scenę jak jest jakiś fajny zespół :D )

    Tak z ciekawosci, co to był za zespół na koncercie którego byłaś? :)

    Ale mnie tu dawno nie było... Przepraszam, poprawie się :)
    No i oczywiście moje gratulacje z powodu koncertowego zakończenia roku :D Ja tam zawsze mówiłam,ze zdolna jesteś, a Ty cały czas o jakiś poprawkach gadałaś :P

    OdpowiedzUsuń