wtorek, 2 kwietnia 2013

Szkoło, szkoło gdy Cię wspominam....

Szkoło! Szkoło!
Gdy cię wspominam,
Tęsknota w serce się wgryza,
Oczy mam pełne łez!


Może i autor tego cytatu, którym jest Julian Tuwim w wierszu Nad Cezarem, ma pod wieloma względami rację...
No bo i który z dorosłych, ciężko pracujacych i mających poważne problemy ludzi, nie marzyłby o powrocie do w miarę bezrtoskiego dzieciństwa, zabaw, radości i żartów z czasów szkolnych?
Do lekcji i nauczycieli w szkole, których lubiło się bardziej lub mniej, ale zawsze działo się na nich i dzięki nim (samoistnie lub za pomocą ów dorosłego gdy był dzieckiem) coś ciekawego, interesującego, intrygującego....tak innego od szarosci dnia wypełnionoego wciąż tą samą pracą?
Który z mężczyzn nie wspomina z nutką melancholii pierwszych zalotów za dziewczynami czy wygranych bójek z chłopakami?
Która z kobiet nie pamięta rozmów- plotek z rówieśniczkami o najprzystojniejszych chłopakach, ciuchach, makijażach, niezawodnych sposobach na zawrócenie w głowie ...czy  słodkiego smaku viktorii zdobytej nad nielubianą z tego czy innego powodu rywalką?
Czy wspólnie (tj. niezależnie od płci) nie tęsknimy z uśmiechem do zartów na czy z nauczycieli?

Oj tak...- Działo się prawda?

Cóż...
Ja zanalazłam dziś coś do czego napewno nie tęsknię...
A przynajmniej nie w formie zaadaptowania pewnego typowo szkonego  zachowania do środowiska pracy.
Mówię tu mianowicie o jednym ze sposobów niewerbalnej komunikacji  z towarzyszami, mającego wymiar przekazywania sobie karteczek, z adnotacją tego, co chciałoby się powiedzieć głośno...
Pamiętacie to uczucie, gdy dawaliście taką karteluszkę nie bezpośednio tej osobie do której słowa kierowaliście i ten szept: Przekaż Ani, Kasi,Filipowi (etc.)... lub tą konsternację gdy kartkę przechwytywał nauczyciel i czytał ją na głos?
Hehe...Było z tym kupę frajdy...
Ale takie coś- w pracy? I to nie z powodu, że rozmawiasz na Bóg wie jakie tematy, nie związane z pracą i robisz to nie wiadomo jak długo, tylko że ma być absolutna (wręcz drętwa) cisza??
Masakra i żenada w jednym....

Przecież jesteśmy dorosłymi, myślącymi i znajacymi swoje obowiązki oraz priorytety ludźmi! Potrafimy sami rozeznać kiedy i na ile możemy sobie pozwolić!

Niestety, widocznie nie dla wszystkich jest to oczywiste, 
dlatego pozosteje mi zanucić refren (?) jednej dawnej piosenki,
którą za dawnych dziecięcych lat, puścił mi kiedyś mój brat:

    Leję, leję i głośno się śmieję
    Śpiewam sobie śpiewam, że wszystko olewam 
 
    (The bill, Kibel II) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz