Tak zwane "okienko". Grupka studentów oczekuje na korytarzu następnych zajęć. Pozostali siedzą w salach i zdobywają wiedzę przede wszystkim językową. Owo społeczeństwo korytarzowe podzieliło się naturalnie: na płeć piękną, rozmawiającą cicho, wymieniającą się doświadczeniami, pomysłami w tle mając pewną gazetę- przewodnik (kto wtajemniczony ten wie ;D), płeć przeciwna tak czasem tajemnicza ustala szczegóły wieczornego wypadu no i oczywiście obstawia wynik meczu.
Nagle na horyzoncie pojawia się nowa osoba- chłopak, który widząc że tulipany jednej z Pań już są wymęczone zaczyna udzielać jej rad, co może zrobić, aby je odratować. Społeczeństwo (szczególnie damskie) nie dowierza...Skąd on to wie??? Zapada chwilka ciszy. Ów chłopak widząc niedowierzanie odzywa się (trochę za) głośno:
No zrób tak.....no i staną Tobie!
Nastąpił niepohamowany atak śmiechu całej grupki (zdaje się dziewczyny zaczęły?-zresztą nieważne). W każdym bądź razie był on na tyle głośny, że otwarły się drzwi sali najpierw jednej potem innej:
- Przepraszam Państwa my tutaj prowadzimy zajęcia..
- Przepraszamy...My już będziemy spokojni...
- No bo jest za co.
Powiedziała jedna z wykładowczyń po czym się uśmiechnęła. Znając ją już niedługo opowie jakimś noworoczniakom, jak studenci czują się tutaj swobodni...:
Na trzecim roku to potrafią np. bez skrępowania...
ej, bo to wszystko przez to,że kolega nie wiedział o czym miały kobiety elementarz:D (gazata na C) no i palnął z głupa:) ale najlepsze były miny wykładowców:) na raz 3 drzwi się otworzyły :D
OdpowiedzUsuńha ha nie napisałaś jak to później się nimi opiekował,żeby stały i starał się je postawić:D co uważam,że jest również bardzo ważne:D
I komentarza już nie potrzeba więcej....;) Było zabawnie przynajmniej:D
OdpowiedzUsuń