Tym sparafrazowanym ulubionym tekstem, chyba najbardziej charakterystycznego wykładowcy (notabene z 1 roczku) zacznę ten wpis. Już jako Pani Licencjat :P (swoją drogą głupio brzmi...-ale przeżyję). Największy stres tego poziomu studiowania za mną...I tym samym chciałabym serdecznie przeprosić i gorąco uściskać osoby, które musiały go znosić razem ze mną...to moje narzekanie: nic nie umiem, weź idź za mnie, ja niee chcę!!!!, po co mi to gówno??, grało Wam zapewne mocno na nerwach... Dlatego przepraszam, przepraszam i jeszcze raz TULĘ! <przytul>. DZIĘKUJĘ , że byliście ze mną mimo wszystko :D
Co do samej obrony...
Nie byłabym sobą i oczywiście pomyliłam zagadnienie rozwoju gospodarczego ze wzrostem gospodarczym :D ja to potrafię....Przewodniczący zaczął mnie wyciągać na zasadzie pytań o nową, drugą komórkę i kim będę jak się obronię (przejaw wzrostu czy rozwoju??) Więc się stresowałam nieźle...
Ale jak zwykle bywa na koniec wyszło dobrze ^^.
Ów guru na koniec, gratulując nam obrony- wraca się do mnie, uśmiecha się, wyciąga palec i mówi: - No i więcej wiary w siebie!! słowem: Pozytywnie!
Ps. Kochani, wiem że wy bronicie się niedługo...:* Będzie dobrze!! 3mam za Was bardzo, bardzo ,bardzo mocno Kciuki!!
poniedziałek, 21 czerwca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz