poniedziałek, 14 marca 2011

...bo to taka trochę dłubanina....

Ojj, pierwsze dwa tygodnie za pasem (kiedy to minęło?), więc wypada chyba dać znak życia? Tym bardziej, że ostatni wpis był ot taki "pływający".
hmm od czegoby tu...<myśli>
Może od początku, czyli tzw. pierwszego wrażenia^^

A więc! pierwsze zderzenie z nowym miejscem pracy >> uwiodła mnie cisza! Nie no, nie ściemniam, mimo, że zawsze gra cichuteńko radio, to tak jakoś spokojnie, cicho....nie to co na CC (choć nieraz fajnie było słuchać jakiegoś klienta-głupka- o ile był "koleżanki" ;P)
Z początku myślałam, że to uczucie cichości, to tylko jakieś wyolbrzymienie z powodu na poprzednie miejsce pracy, jednak w którymś dniu, jak przyszła koleżanka z działu sprzedaży i stwierdziła: jak tu u Was cicho...- to przynajmniej stwierdziłam, że.. jednak jestem normalna ;P
Podobało mi się za to, jej skwitowanie na odchodne: - No w sumie czego się dziwię? Przecież cyferki...One wymagają skupienia ;)

Wrażenie drugie: mimo, że jestem najmłodsza (jeszcze się dziwuję?), to jakoś nikt nie daje mi odczuć, że jestem  głupiutką małolatą...Owszem robię multum błędów, ale jakoś nikt się jeszcze o nie "nie czepia", a wręcz przeciwnie- co po niektóre osoby dzielnie mnie dopingują, 3mają kciuki i powtarzają n-ty raz: Nie przejmuj się, pytaj się o wszystko, dasz radę...itepe. itd., a przy tym szczerze i szeroko się uśmiechają ;D

Co jeszcze na koniec? Powiem, że wiele rzeczy mnie zadziwia. Już nie wspomnę o różnistych programach czy operacjach...Bo to też, ale  to - jest zrozumiałe...
Ale co innego - mniej oczywistego, a przy tym bardzo śmiesznego mogło mnie zadziwić?
Błagam, tylko się nie śmiejcie :D
Uwaga, uwaga: kalkulator z tasiemką! Pierwsze moje skojarzenie: dziecięca kasa fiskalna- taka wiecie przydatna przy zabawie w sklep! Wszystko mi przypasiło: tasiemka, dźwięk i w ogóle...
Szkoda tylko, że obsługa nie okazała się dziecinnie prosta...przynajmniej w moim wykonaniu...-najpierw cyfra potem to co chcesz z nią zrobić, odwrotnie niż normalnie, najpierw pisz potem licz....- powtarzałam jak mantrę... i tak dopiero w którymś dniu zajarzyłam;) chyba nie chcę wiedzieć co dziewczyny myślały, jak nawet przy odejmowaniu mi błędne wyniki wychodziły^^ No ale! Było minęło, prawda?
W końcu musiałam coś wykombinować, co nie?
Inaczej nie byłabym Niebieską Rybką..., ale ciii....

2 komentarze:

  1. trzymaj się i przyj naprzód! będzie dobrze!:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ryba! Nie martw się, ja do dziś nie lubię kalkulatora z tasiemką i bronie się przed jego użyciem jak mogę :) Widać jestem już z pokolenia Excela ;)
    A Ty sobie dzielnie radzisz, więc głowa do góry i jak to Ci zawsze powtarzam: więcej wiary w siebie
    (w razie czego pamiętaj: ja w Ciebie wierzę).

    OdpowiedzUsuń